Stacja I
Sąd nad Jezusem
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. Św. Mateusza
A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat: «Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?» Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: «Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu».
Kim była żona Piłata? Dlaczego nacierpiała się z Jego powodu? Biblia o tym nie mówi. Wspominają ją jednak teksty apokryficzne. Nosi w nich imię Klaudia Prokula. Proroczy sen zesłany przez Boga – którego wówczas kobieta jeszcze nie znała – miał ostatecznie nakłonić Poncjusza Piłata do uwolnienia Jezusa. Jeden z największych komentatorów Pisma Świętego – Orygenes – donosi, iż Klaudia po zmartwychwstaniu nawróciła się na chrześcijaństwo. Kościół etiopski z kolei mówi, iż małżonkowie widzieli cuda Jezusa i ostatecznie oboje w Niego uwierzyli. Czy tak było faktycznie? Tego nie wiemy. Jednak przywołany fragment opowieści św. Mateusza wskazuje na jedną, bardzo istotną kwestię: gdy świat doczesny, reprezentowany przez Poncjusza skazywał na śmierć Boga, w jego obronie stanęła kobieta. I tylko ona miała na tyle odwagi, ale i nadziei w rozsądek męża, by prosić go o uwolnienie Jezusa.
Często jest tak, że ci, którym wydaje się, że mają wiele wiary, przy pierwszej próbie słabną, poddają się, wątpią. Z kolei wątpiący i poszukujący nierzadko wykazują większą, choćby ułamek sekundy trwającą, wiarę, która powoduje, że radość z niej jest taka, niczym pasterza, który odnajduje jedną zagubioną ze stada owcę.
Myśląc o Klaudii Prokuli, żonie Piłata, bądźmy jak ona – otwórzmy nasze serca na głos niepoznawalnego, stawajmy w obronie słabych, pokrzywdzonych, sprawiedliwych. Piszmy, niczym ona, listy w ich obronie – w naszych sercach, myślach, modlitwach. Nie umywajmy rąk, gdy Bóg wyciąga ku nam ręce w drugim człowieku.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja II
Jezus bierze krzyż na swe ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Psalmu 22
Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: «Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje». Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona; Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki. Tobie mnie poruczono przed urodzeniem, Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki,
Dopiero gdy Jezus został obarczony krzyżem, Jego Matka i uczniowie zrozumieli, że przed chwilą wypowiedziane przez Piłata słowa, stają się rzeczywistością, że oto w tym momencie, Jezus wyrusza w najważniejszą drogę całej ludzkości. Psalmista mówi, o Bogu chroniącym człowieka niczym matka dziecko – karmiącym go, osłaniającym, chroniącym w swych objęciach. Można by powiedzieć, że Jezus wcielony w śmiertelne ciało, został wolą swego Ojca wyrwany ze swej Boskości i rzucony na łaskę i niełaskę człowieka. Stworzyciel wydany w ręce stworzonego, Boskość zamknięta w śmiertelnej powłoce. Patrząc na Jezusa biorącego krzyż na swe ramiona, przypomnimy sobie inną scenę. Oto noc zmorzyła siły i czujność apostołów, którzy zamiast czuwać przy swym mistrzu w Ogrójcu zasnęli. Jezus tej nocy gdy był wydany, modlił się tak, jak nigdy wcześniej ani później. Była to modlitwa pełna strachu. „Ojcze jeśli to możliwe oddal ode mnie ten kielich” – lecz zaraz potem dodaje: „ale nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Gdzie w tych dwóch scenach możemy doszukać się owej rodzicielskiej troski, o której mówił psalmista? Na pierwszy rzut oka jej nie ma, jednak jest coś, co jest równie silne, na czym można się wesprzeć niczym na ojcowskiej dłoni – to krzyż. Bóg pozwalając na ukrzyżowanie swego Syna, podał mu krzyż, jako znak swej obecności. Jezus wiedział, że Ojciec jest z nim nieustannie, miał świadomość, że przez krzyż wróci do Ojca, a ludziom wskaże nie znak hańby i pogardy, ale triumfu i zwycięstwa. Dla ubiczowanego, skatowanego Jezusa, krzyż na początku jego drogi był oparciem, podporą, która w chwili słabości jawiła się niczym wyciągnięta dłoń Boga. Czy i dla Ciebie krzyż jest znakiem pociechy, podporą i źródłem siły?
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja III
Jezus upada po raz pierwszy
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Księgi Izajasza
Zaiste, tak wyrzekł Pan do mnie, gdy Jego ręka mocno mnie ujęła, by mnie odwrócić od postępowania drogą tego ludu. Pan Zastępów – Jego za Świętego miejcie. On jest Tym, którego się lękać macie i który was winien bojaźnią przejmować. On będzie kamieniem obrazy i skałą potknięcia się dla obu domów Izraela; pułapką i sidłem dla mieszkańców Jeruzalem. Wielu z nich się potknie, upadnie i rozbije, będą usidleni i w niewolę wzięci».
Jezus dla Żydów był kamieniem obrazy i skałą potknięcia, gdyż stare przymierze zastąpił nowym, które streszczało się w jednym słowie: „miłość”. Syn Boga upada. Czy dlatego, że osłabł, a może ktoś z rozsierdzonego tłumu, z żołnierzy uderzył go, rzucił w niego kamieniem? Tego nie wiemy. Chrystus stał się kamieniem obrazy, bo uczył, że zbawienie jest w Jego Ciele i Krwi, bo głosił, że „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym” w nim właśnie. Te słowa w kontekście upadającego Jezusa-człowieka, mają niezwykle głęboki sens. Symbolicznie, bardzo ludzka słabość, w pryzmacie przywołanych słów z Listu do Galatów obrazuje przemijanie, stare przymierze, które wraz z narodzeniem Jezusa, zaczęło się dopełniać, by ostatecznie zostać zastąpione nowym. Pierwszy upadek Jezusa niech nam uzmysłowi nasze ludzkie słabości, skłonność do grzechu. Ludzki pierwszy upadek nastąpił wraz z przekroczeniem przez Adama i Ewę Boskiego zakazu. Wolna wola, jaką człowiek otrzymał, stała się dla niego pewną pułapką. Utwierdzony w przeświadczeniu, że wszystko zależy od niego, że sam jest sobie łodzią, sterem i okrętem, często owej wolnej woli nadużywa, zwłaszcza kosztem drugiego człowieka. Gdyby człowiek miał wraz z wolną wolą w swym umyśle i sercu miłość, wypowiadaną, czynioną, myślaną, uniknąłby wielu upadków. Patrząc na Boga-Człowieka upadającego pod krzyżem, przygniecionego ciężarem wyborów Twojej i mojej Siostro i Bracie woli, daj nam, abyśmy umieli rozeznać, czy nasze pragnienia, nasza wola da nam autentyczną wolność – od słabości, grzechu, pychy bycia ponad Tobą i drugim człowiekiem.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja IV
Jezus spotyka swą Matkę – najważniejszą kobietę w Jego życiu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z drugiej Księgi Machabejskiej
Siedmiu braci razem z matką również zostało schwytanych. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Jeden z nich, przemawiając w imieniu wszystkich, tak powiedział: «O co pragniesz zapytać i czego dowiedzieć się od nas? Jesteśmy bowiem gotowi raczej zginąć, aniżeli przekroczyć ojczyste prawa». Rozgniewał się na to król i kazał rozpalić patelnie i kotły. Skoro tylko się rozpaliły, rozkazał temu, który przemawiał w imieniu wszystkich, obciąć język, ściągnąć skórę z głowy i obciąć końce członków, na oczach innych braci i matki.
Po ich męczeństwie – mówi autor natchniony – przyszła pora na ich matkę:
Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie. Nadzieję bowiem pokładała w Panu. pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku. Mówiła do nich: «Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie sobą teraz dla Jego praw».
Księga Machabejska mówi o matce, która straciła siedmiu synów. Ich nie do wyobrażenia kaźń musiała być dla niej tragedią nie do opisania. W swych pełnych mądrości słowach mówi o macierzyństwie, jako o darze od Boga, o synach zaś, jako o dziele Boskiego zamysłu. I chociaż poczęła ich ze swym mężem, to człowiek stworzony jest przecież na obraz i podobieństwo Boga. dla niego też synowie oddali swe życie, by nie przekroczyć Jego prawa. Opis z Księgi Machabejskiej jest zapowiedzią losów Marii. Trudno porównywać ból obu kobiet, bo ten był identyczny. Taka sama zarazem była ich ufność w Boski plan. Obie wierzyły w zmartwychwstanie swych dzieci. Obie, dzięki cierpieniu swych ciał i dusz, przydały mękom swych dzieci większego, uniwersalnego znaczenia. Maria nazywana jest współodkupicielką. Ale jest też współcierpiącą z innymi matkami, rozumiejącą ich ból, obawy, radującą się każdym dniem życia swych pociech. Dla wielu z nas matka jest wszystkim. Wszystkim była dla Jezusa, o czym przekonamy się gdy będziemy rozważać jego śmierć. I dla Marii Syn był wszystkim. Gdy go zabrakło, Jego miejsce zajęli Jego uczniowie i niezliczone pokolenia ludzi, także nasze – Twoje i moje.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja V
Szymon z Cyreny pomaga Jezusowi nieść krzyż
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. św. Mateusza
Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego.
Przymusili. Nie dali wyboru. Odebrali mu prawo decyzji. Pogwałcili jego wolność. Rozłączyli z synami Aleksandrem i Rufusem. Wystawili go na pośmiewisko. Zmuszając do niesienia zakrwawionego krzyża, narazili go na stanie się nieczystym. W dodatku musiał pomagać skazańcowi, heretykowi, świętokradcy, rewolucjoniście. Zmęczonego pracą na roli obarczyli niechcianym wysiłkiem. Postawili go przy obcym, innym, pogardzonym. Zagrozili śmiercią. Zapewne też uderzyli batem, popychali. Szymon, wolny człowiek, ojciec, żywiciel rodziny, za odmowę pomocy Jezusowi mógł ściągnąć na siebie karę, a nawet śmierć. Strach, wstręt, hańba, lęk. To uczucia jakie musiały mu towarzyszyć.
I w pewnym momencie jego pełne strachu oczy napotkały Jego spojrzenie – nieruchome, lecz przenikające wszystko, pełne bólu i cierpienia, które było owocem niezmierzonej miłości do człowieka, Boskie, lecz w tej chwili najbardziej ludzkie. Co ujrzał Szymon w Jego źrenicy? Czy te wszystkie, wymienione wyżej emocje, myśli? Zapewne tak. Ale musiał ujrzeć tam jeszcze jedno – miłość i przebaczenie. I gdy przez ten ułamek sekundy obaj na siebie patrzyli, wszelkie lęki szczelnie oplatające serce i umysł Szymona zniknęły. W swej duszy usłyszał ciche „Pomóż mi”, które niczym dźwięk srebrnych trąb burzących mury Jerycha, skruszyło mury jego trosk. Chwycił za krzyż, może również podtrzymał osłabionego Jezusa. Usłyszał Jego oddech, bicie serca. Jak długo trwała ich wspólna droga? Tego nie wiemy. Być może niewielka w skali realnej odległość, była nieskończenie długa dla dalszych losów Szymona. Teksty apokryficzne i tradycja mówią, iż stał się on wyznawcą Jezusa i gorliwym głosicielem Jego nauczania. Dzisiaj Szymon otaczany jest powszechnym szacunkiem, chociaż nie został ogłoszony świętym. Patrząc na jego pomoc udzieloną Jezusowi, pomyślmy o tych wszystkich, którzy pochylają się nad drugim człowiekiem: o lekarzach, pielęgniarkach i pielęgniarzach, personelu medycznym, pracownikach i opiekunach socjalnych, wolontariuszach, o tych, którzy w drugim człowieku, widzą nie tylko to trwające ułamek sekundy spojrzenie Jezusa, ale przede wszystkim siostrę i brata, równego im, wymagających zawsze takiego samego szacunku i uwagi. Tym wszystkim nich Szymon z Cyreny będzie wzorem.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezus Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja VI
Weronika ociera twarz Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Według różnych przekazów Abgar, król państwa Osroene, cierpiał na czarny trąd, i kiedy usłyszał o działalności Jezusa z Nazaretu, wysłał swego posłańca z prośbą o Jego przybycie do Edessy, aby go uzdrowił. Według relacji Euzebiusza z Cezarei, posłaniec Abgara, Ananiasz, zaprasza Jezusa do Edessy, ale ten odmawia. Przekazuje list do Abgara i obiecuje wysłać jednego ze swoich uczniów, który ma go uzdrowić. Inny przekaz tej legendy mówi, iż posłaniec Ananiasz maluje portret Jezusa i zabiera go do Edessy. Abgar po zobaczeniu cudownego wizerunku zostaje uleczony. Jeszcze inna wersja mówi, iż Ananiasz nie jest w stanie namalować portretu, dlatego też Jezus, wiedząc o tym, poprosił o obmycie mu twarzy, a następnie osuszył ją płócienną chustą i oddał posłańcowi, który zaniósł chustę do Abgara.
O czym mówi ta legenda? Odpowiedź jest trudna. Z jednej strony mówi o cudzie, z drugiej o nadziei Abgara, wreszcie jednak o jego wierze w moc Jezusa. Mówi też o wizerunku Boga-Człowieka, o uchwyceniu w doczesności czegoś nieosiągalnego. „Ma granice Nieskończony”. Podobne przesłanie ma historia Weroniki, młodej Żydówki, która otarła twarz Jezusowi i podała mu wodę. Jej ludzki odruch przesycony był wiarą. Tradycja mówi, iż nagrodą za nią było pozostawienie na chuście odbicia twarzy Jezusa – „prawdziwego obrazu”, po grecku „vera eikon”, od którego ukuto też imię Weronika. Co motywowało działanie młodej Żydówki? Odwaga miłosierdzia. W Jerozolimie okupowanej przez Rzymian za akt miłosierdzia Weronika mogła zostać wysmagana biczami, a nawet zabita. I chociaż Pismo Święte o niej nie wspomina, to jednak jest jedną z najsłynniejszych kobiet łączonych z tradycją biblijną. Jej odwaga równa jest męstwu Estery i Judyty, a jej gest tak autentyczny w swej prostocie. Patrząc na Weronikę przypomnijmy sobie heroizm, determinację i poświęcenie niezliczonych rzesz kobiet. Nie tylko tych, które chociażby w czasie wojen i konfliktów służyły w wojsku czy służbach medycznych, ale przede wszystkim tych, które w codzienności zmagają się z życiem. Matki, żony, które toczą walkę o swe rodziny i ich byt, tym trudniejszy gdy mąż, ojciec czy syn mają problem alkoholowy, hazardowy, czy co gorsza zdradzają miłość małżeńską. Wiele kobiet staje się męczennicami związków, w których żyją. Wiele z nich jest niedocenianych, tłamszonych, odbiera się im głos, prawa. Stąd też tak wiele stanowczego „nie” wypowiadanego przez kobiety w przestrzeni publicznej. W wielu z nas ten silny głos znajduje uznanie, u części budzi niepokój i sprzeciw. Dyskusja na temat prawa do decydowania o własnym ciele jest jednym z najtrudniejszych zagadnień ostatnich czasów. Jest tematem ważnym, wymagającym merytorycznej dyskusji, wyciszenia emocji i szukania wzorców. Niech jednym z nich będzie odważna Weronika. Jej męstwo niech będzie źródłem inspiracji dla zróżnicowanych, lecz równie ważnych, głosów kobiet dnia dzisiejszego.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezus Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja VII
Jezus upada po raz drugi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Księgi Izajasza
Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Jezus upadł pod krzyżem po raz drugi. Dlaczego? Przez Ciebie Bracie i Siostro, przeze mnie, przez nas. Czy słyszysz te słowa? Pewnie budzi się w Tobie sprzeciw wobec nich, nie zgadzasz się z nimi, jesteś może nawet urażony czy urażona. „Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień”. Zastanów się nad tymi słowami. Czy teraz, w ich kontekście, nadal nie zgadzasz się z oskarżeniem wypowiedzianym wyżej? Nie bój się go, ponieważ nie do mnie, nie do nas należy oskarżanie i sądzenie, ale do Boga, a On jest miłością miłosierną.
Patrząc na leżącego na ziemi Jezusa pomyślmy o naszych codziennych grzechach, tych drobnych, wydawałoby się nieznaczących, ale i o wielkich, narodowych, ogólnospołecznych, które wszystkie razem składają się na kolejne kamienie i głazy, które rzucane są pod nogi Jezusa dźwigającego coraz cięższy krzyż. W naszym dzisiejszym świecie pełno jest krzyków, waśni, wzajemnych oskarżeń, zarzutów, braku szacunku, wyjmowania słów z kontekstu i ich przeinaczania, wykorzystywania do własnych, partykularnych celów. Szczególnie jest to widoczne w polityce, która zdołała podzielić nasze rodziny, oddalić od siebie krewnych, przyjaciół, sąsiadów. Oskarżenia, nadużywanie symboli narodowych, uciekanie się do wielkich haseł wolności, patriotyzmu, katolicyzmu coraz częściej staje się groteskowym zadrwieniem z ich znaczenia. Jeżeli odbierzemy słowom ich wartość, ich wagę, staną się wyłącznie wyświechtanymi hasłami. Dlaczego tak szybko zapomniano, że „Na początku było Słowo, i Bogiem było Słowo”. W ogrodzie rajskim Adam słowami dał tożsamość każdej istocie stworzonej przez Boga. Dzisiejszy zaś człowiek swymi słowami coraz częściej tylko rani, tworzy konflikt, manifestuje swój egoizm: „Winny jest ten. Odpowiedzialny jest on. To ich zasługa. Przez nich tak się stało”. Od Jezusa upadającego pod ciężarem słów i czynów, uczmy się przebaczenia i pokory. Prośmy przy tej stacji za naszych polityków, by ważyli wypowiadane słowa i by bardziej zależało im na służbie i solidarności, aniżeli tylko na udowodnieniu swojej racji.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja VIII
Jezus i lamentujące kobiety
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. św. Łukasza
A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?»
Wśród ludzi, którzy tłoczyli się by obejrzeć widowiskową egzekucję na Jezusie i dwóch towarzyszących mu więźniach, znalazły się również płaczące, zawodzące kobiety, które należały zapewne do bractwa rytualnych płaczek lamentujących nad zmarłymi, umierającymi i skazańcami. Jezus jednak gani je i nakazuje refleksję nad sobą, aniżeli wylewanie łez nad nim. Kobiety w życiu Jezusa były obecne i odgrywały ważną rolę. Z Marią i Martą oraz ich bratem Łazarzem, łączyła Go serdeczna i bliska przyjaźń, córkę Jaira wskrzesił, teściową Piotra uzdrowił, ulitował się nad wdową Nain. Kobiety były ważne dla Jezusa. Wybierając łono Marii by przez nie przyjść na świat, uświęcił macierzyństwo. Skarcony przez rodziców po oddaleniu się od nich w Jerozolimie, był im posłuszny, a zatem miłował ojca i matkę.
A teraz wyobrażamy sobie u boku Jezusa wszystkie dzisiejsze kobiety, przede wszystkim te upokarzane i gwałcone, zepchnięte na margines i poddane nieludzkim, rytualnym praktykom plemiennym. Przywołajmy kobiety przeżywające kryzys i osamotnienie z powodu macierzyństwa. Matki żydowskie i palestyńskie i te ze wszystkich ziem ogarniętych wojną. Wdowy i kobiety w podeszłym wieku zapomniane przez własne dzieci… Jakże długi jest ten orszak kobiet, które nieczułemu i bezlitosnemu światu wciąż niosą dar czułości i wzruszenia, jak uczyniły to Synowi Maryi tamtego wczesnego, jerozolimskiego popołudnia. Budzą one w nas piękno uczuć: nie wolno się wstydzić serca, które tknięte współczuciem, zaczyna mocniej bić, a na policzkach pojawiają się łzy z pragnienie czułości i pocieszenia. Wzrok Jezusa biegnie ku przyszłemu sądowi Bożemu nad złem, nad niesprawiedliwością i nienawiścią, które ożywiają ów ogień. Chrystus już teraz cierpi z powodu bólu, jaki ma spaść na te matki, gdy Bóg zacznie wprowadzać sprawiedliwość w dziejach. Ale Jego drżący głos nie przypieczętowuje beznadziejnego końca, gdyż jest głosem proroków, nie głoszącym agonii i śmierci, ale nawrócenie i życie: «Szukajcie Pana, a żyć będziecie… Wtedy ogarnie dziewicę radość wśród tańca i młodzieńcy cieszyć się będą ze starcami. Zamienię bowiem ich smutek w radość, pocieszę ich i rozweselę po ich troskach
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja IX
Jezus upada po raz trzeci
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Księgi Izajasza
Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań… Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!
Powyższe słowa zapisane przez autora natchnionego są donośnym głosem skierowanym przeciwko obłudzie religijnej. Izajasz w swej księdze krytykował współczesnych sobie kapłanów, składanie ofiar zamiast modlitwy, powierzchowną religijność podszytą bezbożnością, występkiem i zaprzeczeniem praw Boskich i ludzkich. Dzisiaj Kościół poddawany jest również krytyce. I dobrze, że tak się dzieje, bo czasem nie dostrzega się belki we własnym oku, ochoczo zaś wskazuje się źdźbło w oku innych. Jezus stworzył swój Kościół jako wspólnotę, jako dom. Stąd też określenie pierwszych miejsc zebrań chrześcijan, jako „domus ecclesiae” – domów Kościoła. Dzisiejsze nasze wspólnoty bardzo się różnią od tych, jakie istniały w czasach apostolskich, co jest naturalne w związku z upływem czasu i rozwojem systemu religijnego. Często niestety w swoistej nadbudowie nad przekazem ewangelicznym, zatraca się pierwotna jego treść. Kościół powinien być święty, bo uświęcił go jego założyciel – Chrystus. Jednakże tworzą go niedoskonali, podatni na słabości i grzech ludzie, wobec i czego w samym Kościele się on pojawia. Nie można mówić, że tak nie jest. Trzeba natomiast robić wszystko by go w Kościele nie było, by ofiary Bogu składali święci kapłani wspierani modlitwami świętego ludu. Wszyscy powołani są do świętości. By jednak do niej dojść, na naszej drodze pojawiać się będą trudności.
Patrząc na po raz trzeci upadającego Jezusa, przywołajmy wszystkie grzechy ludzi tworzących Kościół, zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i wspólnotowym. Prośmy o zrozumienie, że tylko wyzwanie własnych win, pokuta i zadośćuczynienie są warunkiem przebaczenia, jakie Jezus nam ofiaruje. Prośmy zarazem by nie zabrakło sprawiedliwości, rozsądku i zdrowego osądu, by nie odrzucano Kościoła tylko dlatego, że niektórzy jego przedstawiciele błądzą. Módlmy się za Kościół, za nas, za świętość Ludu Bożego i jego kapłanów.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja X
Jezus obnażony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. św. Jana
Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę . Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny . Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę , a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: « Witaj , Królu Żydowski !» Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie. Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy .
Pierwsze wzmianki o nagości pojawiają się w Księdze Rodzaju. To w niej czytamy o pierwszych rodzicach, którzy po zjedzeniu owocu z drzewa zakazanego, skryli się w zaroślach, wstydząc się przed Bogiem swej nagości. Dlaczego? Bóg, jako ich stwórca, był zarazem ich Ojcem i Przyjacielem. Skoro wszystko było Jego dziełem, to też i poczucie zawstydzenia z powodu cielesności i seksualności. Te zaś – przynajmniej patrząc na przykład Noego, którego nagość zobaczył jeden z jego synów – nie powinny być widoczne powszechnie i publicznie. W tym kontekście widok Jezusa, skatowanego, ubiczowanego i w dodatku nagiego, jest wyrazem największej hańby. Bóg zawstydzony, w swej nagości tak bardzo podobny człowiekowi. Męki jakich doświadczył przez pozbawienie Go ubrania zostały jeszcze spotęgowane. Wszak na swego Syna patrzyła Maria, Maria Magdalena, Jan i inni uczniowie, wreszcie śmiejący się i szydzący mieszkańcy Jerozolimy. Dla większego jeszcze pohańbienia, żołdacy zapewne nie pozwolili mu zasłonić się chociażby rękoma. I chociaż jako Bóg miał Jezus zapewne doskonałe ciało, to w tej chwili nie było ono piękne, nie zachwycało, nie powinno nawet być pokazywane. A stało się inaczej.
Człowiek nagi nie ma nic do ukrycia. W swej nagości Jezus ukazał ogrom miłości do ludzi, którym pozwolił się odrzeć z godności. Przy tej stacji pomyślmy jak często my sami odzieramy z godności drugiego człowieka, jak łatwo słowami, pomówieniami, oszczerstwami uderzamy w innych, a jak rzadko chcemy dostrzec nasz wstyd spowity gęstym woalem kłamstwa i iluzji. Pomyślmy również nad kobietami, które tak często doznają braku szacunku, które sprowadzane są wyłącznie do sfery czysto seksualnej, których praca, poświęcenie, kompetencje, aspiracje zawodowe i społeczne są gorzej oceniane niż mężczyzn. Wszystkich nas Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo, dlatego też jesteśmy sobie równi i w tej równości każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie należy się ten sam szacunek.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja XI
Jezus ukrzyżowany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. św. Jana
Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: «Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski». Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: «Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim». Odparł Piłat: «Com napisał, napisałem».
Słowa i gest Piłata są zastanawiające. Kilka godzin wcześniej, w obawie przed rewoltą żydowską w Jerozolimie, wbrew napominaniom swej żony Klaudii, zadośćuczynił naleganiom tłumu i arcykapłanowi i skazał Jezusa na śmierć. Teraz, gdy pojawiają się kolejne żądania ze strony kapłanów by zmienił – skądinąd bardzo znaczący – tekst, Piłat odmawia – raz podjęta przez niego decyzja nie ulega zmianie. Chciałoby się dopowiedzieć: „Co napisał, napisałem. O czym się przekonałem, w to wierzę”. Czy odrzucenie nalegania kapłanów oznaczało, że Piłat zrozumiał, że Jezus jest Synem Bożym i królem żydowskim? Czy patrząc na kaźń Nazareńczyka w końcu przyjął do serca, umysłu, duszy, przestrogę swej żony? Pytanie pozostanie bez odpowiedzi, nie zmienia to jednak faktu, że tabliczka, którą umieszczono na krzyżu była pierwszą proklamacją królewskości Jezusa. Krzyż, który uważany był za symbol hańby, dzięki tabliczce stał się przewrotnie znakiem triumfu Boga Jezusa, symbolem jego triumfu, niczym korona wieńczący tron, jakim był krzyż. Tak jak 33 lata wcześniej trzem mędrcom ze Wschodu – poganom – Bóg się objawił w betlejemskiej grocie, tak teraz król żydowski został ogłoszony ponownie przez pogan, tym razem Rzymian i być może samego Piłata (chociaż na pewno nie mieli takiego zamiaru).
Ukrzyżowanie, a później śmierć Jezusa naznaczone bedą wieloma wyjątkowymi znakami – mrokiem, który ogarnie ziemię, jej trzęsieniem i rozdarciem zasłony skrywającej Arkę Przymierza, wreszcie krwią i wodą, które wypłyną z boku Jezusa. Według podań przebił Go niejaki Kasjusz, legionista, który został oświecony przez Boga w momencie gdy krew Jezusa trysnęła na jego twarz. On też później pilnować miał grobu Jezusa i to on opowiedział arcykapłanowi o Jego zmartwychwstaniu. Poza Kasjuszem mamy jeszcze Gestasa i Dyzmę, złego i dobrego łotra. Mimo czasu wielkiej próby i cierpienia, Jezus z wysokości krzyża dalej głosi dobrą nowinę. Dyzmas przejęty jego świadectwem, odnajduje w swym sercu skruchę, za co otrzymuje obietnicę Raju. Stał się więc krzyż pierwszym konfesjonałem, w którym grzechy skruszonemu przebaczył Bóg, podobny do człowieka, tak samo, jak on cierpiący, ale pozbawiony grzechu.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja XII
Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii Świętego Jana
A obok krzyża Jezusowego stały : Matka Jego i siostra Matki Jego , Maria , żona Kleofasa , i Maria Magdalena . Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia , którego miłował, rzekł do Matki : « Niewiasto , oto syn Twój ». Następnie rzekł do ucznia : « Oto Matka twoja ». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie
W ostatniej godzinie Bóg przygotowujący się na śmierć, wypowiada słowa swego testamentu. Umierając za wszystkich, nie zapomina o tej jedynej, swej matce. Ta, która tak wiele poświęciła i tak wiele wycierpiała podczas drogi krzyżowej, nie została sama. Jezus powierzył ją swemu umiłowanemu uczniowi. Jemu zaś oddał najbliższą mu na świecie osobę. By nie byli sami, by mogli na siebie liczyć, wspierać się nawzajem, by Maria sama nie musiała zbierać opału, dźwigać wody ze studni, by nie spożywała sama posiłku, by tak po ludzku mogła do kogoś się przytulić, wyżalić, by wreszcie miał kto zając się nią w starości i słabości, a na końcu, kto będzie przy niej, gdy ostatni raz zamykając oczy na ziemi, otwierać je będzie pierwszy raz na drugim brzegu, gdzie czeka On. Bóg-Jezus, Bóg-Człowiek powierzył swą matkę uczniowi, Jej zaś oddał jego, jako podporę i przybranego syna. Dzisiaj to my jesteśmy tymi uczniami, Ona zaś jest naszą matką. Dzieci mają to do siebie, że często buntują się wobec matki, nawet gdy ta chce dla nich dobrze. Pewnie i w naszym życiu znajdziemy sytuacje kiedy sprzeciwialiśmy się naszym matkom, nie okazywaliśmy im należytego szacunku, czy wręcz je raniliśmy. Dzisiaj, przy tej stacji usłyszmy jeszcze raz te słowa: „Oto matka twoja”. Skoro Bóg z tak wielkim pietyzmem i w tak dramatycznej chwili zwrócił uwagę na swą matkę, to o ileż bardziej my wszyscy winniśmy pamiętać o szacunku względem matek i macierzyństwa.
Mimo że Jezus umarł, to miłość Jego matki trwała. Zmieniło się jedno – miłość Jej dotychczas skoncentrowana na Synu, stała się miłością rozlewającą się na całą ludzkość. Czy jednak nasze uczucia potrafią – chociaż na chwilę – skoncentrować się na niej, by zrozumieć sens i wartość Jej poświęcenia, Jej wzoru, Jej ufności?
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja XIII
Jezus zdjęty z krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg św. Jana
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.
Śmierć dziecka jest jedną z największych tragedii. Wszelka krzywda wyrządzona dziecku jest zbrodnią. Gdy Maria ujmowała w swe ramiona bezwładne ciało Jezusa, gdy swymi łzami obmywała jego twarz, całowała zimne policzki, kiedy Jej serce pękało na pół, musiało w Jej duszy rozbrzmiewać pytanie: „Synu, czy tak musiało być?”. To samo pytanie stawiają sobie rodzice, bliscy, znajomi, gdy umiera dziecko. Nieuleczalna choroba, wada genetyczna, konieczność utrzymywania przy życiu dzięki aparaturze medycznej, białaczka, choroba przykuwająca maleństwo do szpitalnego łóżka od urodzenia. Zrozumiałym jest, że pytamy o sens, że stawiamy Bogu zarzut niesprawiedliwości, czy wręcz okrucieństwa, zwłaszcza gdy żarliwe i szczere modlitwy nie znajdują posłuchu. Dla wielu rodzin jest to sprawdzian, który kończy się odsunięciem od Boga, od wspólnoty ludzi wierzących. Mamy tendencję do oceniania motywacji takich rodzin, zamiast modlić się za nie i prosić o siłę dla nich, o nadzieję, o zrozumienie sensu tej czy innej śmierci, który być może nie jest widoczny na pierwszy rzut oka.
Równie tragiczne są doświadczenia krzywdy uczynionej dzieciom, zwłaszcza dokonywane na nich nadużycia seksualne. Dla wielu z nich te potworne czyny oznaczają problemy trwające całe życie: strach, depresję, nieumiejętność stworzenia trwałego związku czy założenia rodziny. Osoby dokonujące na dzieciach tych strasznych czynów, są niczym tłuszcza i żołdacy, którzy męczyli Jezusa. Dla dzieci te doświadczenia są ich własną drogą krzyżową. Patrząc na zdejmowanego z krzyża Chrystusa postawmy sobie przed oczyma te wszystkie skrzywdzone dzieci, o których wiemy i których droga krzyżowa cały czas trwa w ukryciu. Prośmy dobrego Boga by tak, jak on po zdjęciu z krzyża trafił w ręce swej matki, tak i one powierzone zostały w troskliwe i opiekuńcze dłonie ich bliskich i całego społeczeństwa. Złoczyńcy niech zaś zostaną osądzeni – kimkolwiek by byli, jakąkolwiek pełniliby funkcję. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezus Chryste zmiłuj się nad nami.
Stacja XIV
Jezus złożony w grobie
Kłaniamy Ci się Panie Jezu i błogosławimy Tobie.
Boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
Z Ewangelii wg. św. Mateusza
Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Maria Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce weszło. (…) Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu.
Niedzielny poranek miał wyglądać inaczej. Trzy pobożne niewiasty chciały zadośćuczynić prawu, ale i potrzebie serca. Nie mogąc obmyć i namaścić ciała Jezusa w piątek, przed szabatem, postanowiły zrobić to tuż po jego zakończeniu. Idąc do grobu musiały mieć przed oczyma wydarzenia wcześniejsze – zmaltretowane ciało, owinięte w płótno przez które sączyła się krew, złożone w grobie. Martwe. Nieobecne. Przeznaczone by w proch się obrócić. Zapewne zadawały sobie pytanie, co ze wszystkimi słowami wypowiedzianymi przez Jezusa, co z uczynionymi cudami? Czy wątpiły? Tak po ludzku pewnie cień wątpliwości się pojawił. Pamiętajmy, że ukrzyżowanie Jezusa nie zakończyło społecznego wzburzenia Żydów, którzy nadal obawiali się odrodzenia Jego nauczania za sprawą Jego uczniów. Dobra nowina, którą zasiał, dzieła, których dokonał cały czas były na ustach wielu, a Jerozolima na każdym rogu ulicy pełna była słów o Jezusie i o tym, co się wydarzyło. Mogły więc trzy niewiasty bać się pójścia do grobu. Pośpieszny pogrzeb był podyktowany obawą o złamanie prawa mojżeszowego. Jednak… w niedzielny poranek zdecydowały się – wbrew wszystkiemu i wszystkim – pójść do grobu. Jakież musiało być ich zdziwienie gdy zobaczyły otwarty i pusty grób oraz anielskiego posłańca. Strach mieszający się z radością, niedowierzanie z przenikającą serce nadzieją. A potem powiadomienie apostołów. W kroku pośpiesznie zmierzających do uczniów Jezusa kobiet, narodził się Kościół. Biegnące od jego centrum – zmartwychwstałego Jezusa – jako pierwsze poniosły w świat prawdę o Jego zmartwychwstaniu. To właśnie kobiety stały się pierwszymi świadkami tego cudu, to im jako pierwszym objawiona została ta niezmierzona prawda, że śmierć to nie koniec, a początek.
Któryś za nas cierpiał rany.
Jezus Chryste zmiłuj się nad nami.
Emilian Prałat